Sally Hansen Sugar Coat - 260 candy corn.

Cześć!
Pewnie się zdziwicie, ale dzisiaj mam dla Was lakier piaskowy! Tak, tak, ja, która piasków nie lubi mam kolejny lakier strukturalny. Tym razem jest to lakier marki Sally Hansen, seria Sugar Coat, posiadam kolor 260 czyli Candy Corn. Zapraszam na zdjęcia i do czytania ;)

Zacznę może od tego, że zwróciłam uwagę na ten egzemplarz głównie ze względu na kolor - czysta, energetyczna pomarańcza, kremowa, bez zbędnych błyskotek. Opakowanie też do mnie przemówiło, proste, bez przesady z masywną "rączką", która idealnie leży w dłoni.
Naklejka, która informuje nas, że lakier jest piaskiem, a raczej posypką cukrową ucieszyła mnie najmniej, ale postanowiłam tak czy inaczej lakier wrzucić do koszyka. Kupiłam go w funciaku w takiej właśnie cenie, więc jakby mi nie podszedł strata nie byłaby wielka..
Dosyć szybko go użyłam i byłam/jestem nawet zadowolona.
Jak to piasek schnie szybko, na zdjęciach widzicie dwie warstwy. Nie rozprowadza się źle, ale dla mnie żaden prawie lakier nie jest wyzwaniem. Co do trwałości się nie wypowiem, bo jak już Wam nie raz pisałam, w obecnej pracy nic nie wytrzymuje dnia. Podczas wolnego zmywałam go po 2 dniach i nie było żadnych ubytków...
Na pazurkach prezentuje się ciekawie, zwłaszcza kolor w słoneczne dni ( których nie było ostatnio prawie wcale ) będzie wyglądał bosko.

Sama struktura jest dosyć przyjemna. Jako, że nie ma tutaj brokatu, emalia dużo mniej haczy o ubrania itp. Dla mnie jest baaaardzo fajna w dotyku.
Jak pisałam na początku nie ma tutaj brokatu, ale nie szlaję za piaskami aż tak bardzo by wyrobić sobie opinię, które bardziej mi odpowiadają - brokatowe czy kremowe.
Szkoda mi tylko, że nie miałam szans na zrobienie zdjęć w słońcu, ale jak mi się to kiedyś uda, z pewnością je tutaj dołączę.
Co Wy o nim myślicie? Podoba się Wam?
Pozdrawiam Was, Jolka.