Witam Was!
Dzisiaj o produkcie, który bardzo mnie zawiódł, mało tego, zrobił mi krzywdę!
Kojący balsam do ciała ( opatrunek SOS ) AA.
Balsam do ciała, zamknięty w białej, nieprześwitującej butli z dozownikiem w postaci pompki. Takie dozowniki lubię!
Produkt przeznaczony jest do skóry bardzo suchej, nadwrażliwej i atopowej. Ja takiej JUŻ dzięki Bogu nie posiadam, ale z balsamami do ciała dalej uważam, bo miałam duuuużo problemów z moją skórą.
Wydawało mi się jednak, że pozbyłam się już nadwrażliwości.
Nie miałam najmniejszych obaw przed jego użyciem. Przecież wszystko co jest napisane powinno wręcz zachęcić mnie do używania tylko jego!
Zwłaszcza napis poniżej spowodował, że moja czujność została uśpiona;(
Przejdźmy jednak do konkretów;)
Balsam o konsystencji dość zbitej, mocno kremowej.
Chwilę zajmuje rozsmarowanie go na skórze. To mnie jednak nie zniechęca, kolejna okazja do masażu ciała, którego nigdy nie jest zbyt wiele;)
Dość wydajny, zdjęcie, które widzicie powyżej pokazuje ilość, która pokryje mi całą nogę.
Formuła bezzapachowa. To też powinno być na plus, zwłaszcza przy produktach z wrażliwą skórą.
Po użyciu skóra jest nadzwyczaj miękka i gładka. Czuć natychmiastowe ukojenie.
Wszystko jest tak jak być powinno, nie mogłam wyjść z zachwytu, bo uczucie suchości ustąpiło całkowicie!!! Nawet rano, czułam ciągłe nawilżenie skóry. Rzadko kiedy balsamy działają u mnie tak długo.
Po około 3 dniach na moich ramionach i wewnętrznej stronie ręki od łokcia, pojawiła się swędząca wysypka. Nie wiedziałam co jest grane. Dalej smarowałam się balsamem, łudząc się, że on mi pomoże. Myślałam, że po latach wróciło do mnie jakieś dziwne uczulenie, a kojący balsam powinien je złagodzić;(
Niestety, robiło się tylko gorzej! Całe ręce miałam w czerwonych plamach ze swędzącymi krostkami. To samo działo się na łydkach, czyli tam gdzie balsam był używany.
Z niedowierzaniem, po przemyśleniu wszystkiego odstawiłam to cudo. Po kilku (!) dniach swędzenie ustało, ale krostki były nadal.
Żeby mieć pewność, że to na 100% wina AA, znowu wysmarowałam ramiona i łydki tym cudem. Znowu wszystko wróciło!
Na ostatnim zdjęciu z dłonią, nadal można zobaczyć krostki;( Jest to ponad tydzień od odstawienia balsamu. Swędzenie na łydkach ciągle mnie nie opuściło!
Jestem zdruzgotana, już długo, żaden produkt tak źle "mi nie zrobił".
Nie wiem czemu tak na niego zareagowała moja skóra, może to coś w składzie?
Mimo, że czytałam na jego temat same zachwyty, ja tego zdania podzielić nie mogę;(
24 zł wyrzucone w błoto;(
Miałyście może do czynienia z tym cudakiem?
Czy patrząc na skład coś mogło mi zaszkodzić?
Nawet teraz, po nałożeniu balsamu na dłoń do zdjęcia i głupim rozsmarowaniu go znowu mnie wszystko swędzi!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Aż mnie wszystko zaczęło swędzieć :(
OdpowiedzUsuńmnie też dalej swędzi;( aż mnie korci, żeby wstawić zdjęcia moich ramion, ale to jest zbyt feeee;(
UsuńMasakra jakaś, a taka byłam pewna że AA nie robią krzywdy..
OdpowiedzUsuńojej współczuję tej wysypki, musisz go odstawić bo Cię uczula jakiś składnik
OdpowiedzUsuńw takim bądź razie na pewno go nie kupie :)
OdpowiedzUsuńnie miałam i dzięki Tobie wiem, że nie chcę mieć!
OdpowiedzUsuńa to brzydal! miał pomóc o on co zrobił?!
OdpowiedzUsuńNie lubię balsamów na bazie parafiny :(
OdpowiedzUsuńmialam to samo! A niby taki dla wrazliwcow! Do bani jest ta seria. Az zaluje ze kupilam duze opakowanie (ahhh te promocje). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO proszę... kolejna ofiara;(
Usuńo faktycznie lepiej unikac tego produktu ... diabelstwo jakies:) dobrze ze recenzje mu wystawilas:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBuuuu, tylko nie bubel ! Nie lubimy takich kosmetyków ! ;/
OdpowiedzUsuńja nie mialam i az bym sie bala sprobowac go na wlasnej skorze :O
OdpowiedzUsuńJa coraz więcej czytam negatywnych recenzji na temat produktów AA...
OdpowiedzUsuńNigdy nie kupię!
OdpowiedzUsuń